11 stycznia 2020, 16:00
Ann była blondynką o długich nogach, pełnych biodrach, i delikatnym uśmiechu.
Przyjechała do miasta na studia, marzyła o zostaniu dziennikarką.
Jej rodzina mieszkała sto kilometrów dalej w małej wiosce, liczącej niespełna pół setki dusz.
Jedynym sposobem by coś osiągnąć w takiej miejscowości jest po prostu ucieczka z niej.
Nad wyjazdem nie zastanawiała się długo, skończyła szkołę z wyróżnieniem, wróżono jej znakomitą przyszłość, „możesz być kim zapragniesz z takimi ocenami!” wszyscy jednogłośnie powiadali.
Ann marzyła o pracy w telewizji jako reporterka, zakochała się w tym widząc jako dziecko wywiad ze swoim ulubionym aktorem, wtedy pomyślała „Ja chce to robić!”.
W Newport mieszkała już jej starsza o trzy lata kuzynka, pomogło to jej na starcie, znalezienie mieszkania i ogólne poruszanie się po wielkiej metropolii nie jest dla dziewczyny z wioski łatwe.
Pierwszy weekend, piątek po siódmej, kuzynka Sara przychodzi do niej z wizytą.
-Ann zbieraj się ! Idziemy na miasto kluby i życie, to jest to czego tu doświadczysz najczęściej! - z zapałem zaczęła Sara.
-Wiesz, wolałabym skupić się na nauce...
-Nie pierdol! musisz poznać miasto dalej zbieraj dupę!- nie odpuszczała.
Dziewczyna się zgodziła, w sumie pierwszy weekend w mieście, czemu by nie skorzystać?
Klub mieścił się w centrum nazywał się Metro, muzyka głośna, dziesiątki młodych ludzi bawiących się na całego, alkohol i narkotyki.
-Co to jest?- zdziwiła się Ann dostając od kuzynki tabletkę z wyrytym na niej uśmiechem. -to narkotyk?
-Bierz i nie protestuj to pozwoli Ci się odprężyć, to taka... witamina.- Sara starała zbić z tropu.
„Raz co mi szkodzi, przecież własna rodzina nie dała by mi dragów” pomyślała nastolatka.
Faktycznie rozluźniła się, aż za bardzo puściła pawia na parkiet i uciekła...
Miesiąc później siedziały sobie w domu przy kawie dziewczyny.
-Sara skąd ty masz tyle kasy?- rozglądając się po pokoju kuzynki zapytała Ann. -Pracujesz w korpo tak?
-Można tak powiedzieć. - z uśmiechem odparła.
-Można tak powiedzieć? A coś więcej? - dalej dopytywała.
-Jest taka firma, a w sumie to portal internetowy, wstawiasz tam swoje zdjęcie opisujesz co umiesz robić i czekasz na odzew.
-Portal? I tak o pracodawca daje ci zlecenie, że na przykład umiesz robić ludziki z kasztanów? - pod śmiechiwała się dziewczyna.
-Głupia jesteś... nie o takie umiejętności mi chodzi tylko o... masaż albo coś innego. - wyjaśnia Sara
-Czekaj, czekaj czy Ty zajmujesz się prostytucją?! - zszokowała się młoda studentka.
-Nie do końca, to są fetyszyści nie chcą seksu, chcą różnych dziwnych rzeczy np. żebyś udawała policjantkę która skuje go kajdankami i wlepi mandat w postaci klapsa. - stara się uspokoić kobieta.
Po wytłumaczeniu i pokazaniu strony, Ann zaszokowały kwoty jakie Ci mężczyźni byli w stanie zapłacić.
Dziewczyna biła się z myślami, praca w burgerowni którą znalazła chwile po przyjeździe nie
pozwalała jej zaspokoić wszystkich swoich potrzeb.
Ann postanowiła po kilku miesiącach założyć tam konto, wstawiła zdjęcie, opis i czekała na zlecenia.
Długo nie musiała czekać już po kilku minutach dostała wiadomość o treści „Cześć! Widzę, że jesteś tutaj nowa, szukam chętnej kobiety, która jest w stanie poświęcić mi trochę swojego czasu, rozmowa, masaż nic więcej tylko jedna zasada musisz być przebrana w strój pani doktor! Płacę 500$ za 2 godziny”.
Pół tysiaka za masaż w stroju lekarki, dziewczyna nie czekała z odpowiedzią długo zgodziła się.
Pojechała do hotelu w którym ustaliła z mężczyzna szczegóły, miała go poznać po niebieskiej koszuli i białej róży.
Mężczyzna okazał się na oko, około czterdziesto paro letnim, nieźle zbudowanym i bogatym biznesmenem.
-Jestem Mark miło mi. - przedstawił się grzecznie.
-Ann też miło cie poznać.
Mark wziął dziewczynę za rękę i zaprowadził do pokoju.
Pierwsze spotkanie minęło na rozmowie, mężczyzna opowiadał o swojej pracy, o swoich przemyśleniach.
Dziewczyna nie wiedziała po co tylko ten strój pani doktor ale nie chciała pytać.
Po trzech godzinach Mark wręczył jej 500$ i podziękował.
Minął jakiś czas Ann dostała kolejną wiadomość od Marka „Witaj ponownie! Chciałbym zaprosić Cię na kolejne spotkanie w tym samym hotelu, ten sam pokój, ten sam strój lekarki, płace tym razem 800$”
Kobieta bardzo polubiła szarmanckiego mężczyznę więc i tym razem się zgodziła.
Tak jak się umówili w tym samym pokoju, tym razem Mark poprosił by Ann wyjęła z jego torby strzykawkę i fiolki z jakimś lekiem.
-Wiesz muszę brać te leki, proszę Cię weź podaj mi go dożylnie i o nic nie pytaj. - poprosił spokojnie.
Po czym wręczył jej 800$ i poprosił o kolejne spotkanie za tydzień w tych samych okolicznościach.
Te spotkania trwały kilka miesięcy, Ann nieźle się wzbogaciła na Marku, nie zadawała pytań tylko wykonywała polecenia czyli podawała lek.
Kobieta w międzyczasie spotykała się z innymi użytkownikami portalu, czasem chcieli seksu, a czasem innych dziwactw, lecz z nikim nie czuła się tak dobrze jak z Markiem, „czy ja się zakochałam ?” pytała sama siebie.
Nagle pewnego razu odezwał się dźwięk telefonu, to Mark dzwonił.
-Cześć, słuchaj Ann mam do ciebie prośbę, spotkajmy się za godzinę tam gdzie zawsze, płace 1500$- rzekł.
-Ok nie ma sprawy...- odpowiedziała, z lekkim zdziwieniem, że tak mu zależało na czasie.
Po godzinie była na miejscu, mężczyzna już czekał.
-Na stoliku masz pieniądze.
-Coś się stało? Jesteś jakiś nie swój- zapytała, widząc smutnego Marka.
-Dziś Ci wszystko wytłumaczę, to nasze ostatnie spotkanie, chce żebyś wiedziała, że jesteś dla mnie ważna, spotykałem się z wieloma, ale tylko ty nic nie pytałaś, dziękuję. - zaczął – Wiesz jestem chory... cierpię na depresję, leki które przyjmuje mają mi ulżyć w bólu.
-To jakieś antydepresanty? - zapytała Ann
-Nie do końca, są to leki na powolne odejście... i właśnie podałaś mi ostatnią dawkę, za kilka minut już mnie nie będzie.
-Ale jak to?! Czy ja cię zabiłam...- przerażonej Ann pociekły łzy.
-Tak ale się nie martw, chce tego, a to był jedyny sposób, jako jedyna nie pytałaś, wykonywałaś polecenia, a co do stroju pielęgniarki to...- mężczyzna nie dokończył zamknął oczy i stracił oddech.
-Mark nieee! Nie odchodź! - błagała Ann.
Nic to nie pomogło, Mark odszedł. Dziewczyna wybiegła z pokoju i uciekła do domu.
Na następny dzień ciało Marka znalazła pokojówka.
Policja, prokuratura, śledztwo, zabójstwo...
-Pani Ann Morgan? Jest pani zatrzymana za zabójstwo Marka McKnicka. - powiedział policjant, zatrzaskując kajdanki na nadgarstkach dziewczyny.
W pogoni za lepszym jutrem, Ann straciła wszystko, godność, marzenia i wolność.